SERCERZE
Sercerze, to tacy cerze od serca. Nie od sera.
Pochylony Dobrek* zbierał na łące za osadą do wiklinowego koszyka kwiaty kocanki, kiedy usłyszał wołanie kruka.
Dobrek uniósł do góry głowę, odgarniając z czoła wiecznie spadającą na oczy płową grzywkę. Kiedyś będzie musiał ją przyciąć... ale to kiedyś, teraz musiał spojrzeć przed siebie częściowo poprzez nią, bo oczywiście znowu mu się obsunęła. Kruk przysiadł niedaleko.
- Hej, panie Kruku! — zawołał do niego przyjaźnie i pomachał. - Jaką dobrą nowinę dziś mi przynosisz?!
Kruk poderwał się do lotu i razem ze swoim polem informacyjnym wylądował w jego. Jego nowina wcale nie była dobra.
Po chwili kruk ponownie poderwał się do lotu i tyle go Dobrek widział. Odleciał we własnych sprawach i na dobre. On swoje zadanie wykonał, reszta należała do Dobrka, który zaraz chwycił za koszyk i co sił w nogach popędził do osady, po drodze zahaczając o pola informacyjne innych jej mieszkańców. Ci natychmiast porzucali swoje zajęcia i podążali za nim. Siła połączonych pól wzmocniła przekazaną przez kruka informację na tyle, że znacznie ich wyprzedziła, powiadamiając o niebezpieczeństwie pozostałych mieszkańców osady jeszcze przed nimi. Gdy przybyli na miejsce, na jej środku stali już wszyscy ich krewni i przyjaciele.
- Przewidywaliśmy, że tak będzie — wystąpił Mędrzec. - Mieszkańcy Drugiej Osady nie posłuchali naszej rady, żeby nie oddawać swojej Mocy we władanie jednej osoby i teraz ponoszą tego konsekwencje. Źle nią zarządzała, doprowadzając tym całą wspólnotę niemalże do głodowej śmierci, a teraz, chcąc odwrócić od siebie uwagę, wymyśliła, że wszyscy przyjdą do nas i zabiorą nam nasze zapasy. Oczywiście, że możemy ich poratować i nawet powinniśmy, z nadzieją, że w końcu zmądrzeją, ale w ten sposób, jakiego chcą oni, się nie godzi. Nie godzi się zabierać komuś wszystko, tak, żeby popadł w niedostatek, nie godzi się też oddać komuś wszystko, samemu popadając w niedostatek. Trzeba wybrać drogę środka. Wiecie, co musimy zrobić!
Wiedzieli. Poprzez wytrwałe w biegu wilki przesłali zawołanie, które dotarło do tych, dla których było przeznaczone — o świcie naokoło osady stawili się Sercerze, a zaraz po nich mieszkańcy Drugiej Osady. Tłumnie.
Serca sercerzy poczęły bić silnie i miarowo, potężnymi impulsami energii Prawdy uderzając w zagubione Serca nachodźców. Prawdy, którą rażeni ze łzami zrozumienia w oczach zaraz przysiadali na ziemię. Prawdy, że nie ma do Niej drogi — to Ona jest drogą**.
Późna zima 2022 roku.
* To od Dobromira.
** Nie ma drogi do pokoju, to pokój jest drogą — Mohandas Karamchand Gandhi, Mahatma.
Pochylony Dobrek* zbierał na łące za osadą do wiklinowego koszyka kwiaty kocanki, kiedy usłyszał wołanie kruka.
Dobrek uniósł do góry głowę, odgarniając z czoła wiecznie spadającą na oczy płową grzywkę. Kiedyś będzie musiał ją przyciąć... ale to kiedyś, teraz musiał spojrzeć przed siebie częściowo poprzez nią, bo oczywiście znowu mu się obsunęła. Kruk przysiadł niedaleko.
- Hej, panie Kruku! — zawołał do niego przyjaźnie i pomachał. - Jaką dobrą nowinę dziś mi przynosisz?!
Kruk poderwał się do lotu i razem ze swoim polem informacyjnym wylądował w jego. Jego nowina wcale nie była dobra.
Po chwili kruk ponownie poderwał się do lotu i tyle go Dobrek widział. Odleciał we własnych sprawach i na dobre. On swoje zadanie wykonał, reszta należała do Dobrka, który zaraz chwycił za koszyk i co sił w nogach popędził do osady, po drodze zahaczając o pola informacyjne innych jej mieszkańców. Ci natychmiast porzucali swoje zajęcia i podążali za nim. Siła połączonych pól wzmocniła przekazaną przez kruka informację na tyle, że znacznie ich wyprzedziła, powiadamiając o niebezpieczeństwie pozostałych mieszkańców osady jeszcze przed nimi. Gdy przybyli na miejsce, na jej środku stali już wszyscy ich krewni i przyjaciele.
- Przewidywaliśmy, że tak będzie — wystąpił Mędrzec. - Mieszkańcy Drugiej Osady nie posłuchali naszej rady, żeby nie oddawać swojej Mocy we władanie jednej osoby i teraz ponoszą tego konsekwencje. Źle nią zarządzała, doprowadzając tym całą wspólnotę niemalże do głodowej śmierci, a teraz, chcąc odwrócić od siebie uwagę, wymyśliła, że wszyscy przyjdą do nas i zabiorą nam nasze zapasy. Oczywiście, że możemy ich poratować i nawet powinniśmy, z nadzieją, że w końcu zmądrzeją, ale w ten sposób, jakiego chcą oni, się nie godzi. Nie godzi się zabierać komuś wszystko, tak, żeby popadł w niedostatek, nie godzi się też oddać komuś wszystko, samemu popadając w niedostatek. Trzeba wybrać drogę środka. Wiecie, co musimy zrobić!
Wiedzieli. Poprzez wytrwałe w biegu wilki przesłali zawołanie, które dotarło do tych, dla których było przeznaczone — o świcie naokoło osady stawili się Sercerze, a zaraz po nich mieszkańcy Drugiej Osady. Tłumnie.
Serca sercerzy poczęły bić silnie i miarowo, potężnymi impulsami energii Prawdy uderzając w zagubione Serca nachodźców. Prawdy, którą rażeni ze łzami zrozumienia w oczach zaraz przysiadali na ziemię. Prawdy, że nie ma do Niej drogi — to Ona jest drogą**.
Późna zima 2022 roku.
* To od Dobromira.
** Nie ma drogi do pokoju, to pokój jest drogą — Mohandas Karamchand Gandhi, Mahatma.
Spokojnie, starczy jej dla wszystkich!
...oraz ta.